czwartek, 9 czerwca 2011

Mój ogród. Część 2.

Tak jak obiecałem dziś kontynuuję oprowadzanie po moim ogrodzie.
Wczoraj zakończyliśmy zwiedzanie na Hibiskusie, który daje mi wiele radości, zwłaszcza jak kwitnie :). Dlatego z przyjemnością zamieszczam kolejne zdjęcie na którym się on znajduje.

A poza nim jak dobrze widać mamy tutaj praktycznie całą prawą stronę mojego ogrodu. Przy samym Hibiskusie rosną sobie tulipanki i hiacynty, które co wiosny dostajemy lub kupujemy w doniczkach, a ja wsadzam je do gruntu i muszę powiedzieć że wiosną ślicznie kwitną. Zaraz obok wzdłuż płotu i potem zakręcając tworząc literę L rośnie 6 krzaczków borówki amerykańskiej - 3 odmiany, każda po 2 sztuki. Dalej na widocznej skarpie można dostrzec płożące iglaki oraz zmarniałe wrzosy, które chcę w tym roku wymienić oraz bukszpan którego razem z jego bratem bliźniakiem znajdującym się w części lewej ogrodu obcinam w kulę - sami oceńcie czy mi to dobrze wychodzi.
Patrząc dalej widać trawnik, który w tym roku zaniedbałem troszkę, ale już walczę o doprowadzenie go do stanu idealnego. Na trawniku stoi huśtawka, którą, muszę się pochwalić, praktycznie sam osadziłem w gruncie i zabezpieczyłem przed działaniem warunków atmosferycznych. Przy skręceniu i montażu ławki korzystałem z pomocy kolegi który montuje takie rzeczy praktycznie codziennie.
Przechodząc dalej zobaczymy taki oto widok:
Praktycznie każdy kto lubi rośliny i ogrody natychmiast rozpozna w tej drzewiastej roślinie - Magnolię. Jest to już wiekowe drzewko, które prawie co roku należy przycinać aby nie było jeszcze większe.
W tym roku Magnolia przepięknie zakwitła, potem zmarzła jak wiele roślin, a teraz znowu ładnie się zieleni, tylko jak pomyślę o zbieraniu tych jej liści jesienią z trawnika to już się czuję zmęczony :).
A tuż za Magnolią zobaczymy to:
Jak każdy szybko rozpozna są to malinki, a miał na tym specjalnie "wzbogaconym" płocie rosnąć bluszcz. Jednak bluszcz rósł jakby wcale nie chciał a w końcu zmarzł, a malinki od sąsiada zrobiły desant i jest im tutaj bardzo dobrze, mimo że nie ma tam aż tyle słońca jak mi się zawsze wydawało, że malinki potrzebują. Wspólnie z żoną postanowiliśmy je zatrzymać, ponieważ oboje uwielbiamy herbatę z malinami, maliny z cukrem, czy malinówkę :).
Dziękuję za uwagę i na dziś kończę. Wkrótce dalsza część zwiedzania.

1 komentarz:

  1. Witam serdecznie, bardzo podobał mi się Twój blog. Mam ciekawy artykuł i zapraszam również na mój blog tutaj - http://wszystkoobudowiemakiet.blogspot.com
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń